Zupełnie inny mecz niż dwa wcześniejsze. W końcu czuć atmosferę finału. Jednak przez większą część pierwszej tercji, Pingwiny dalej wyglądali na zagubionych i zapowiadała się powtórka z rozrywki. Otrząsnęli się jednak i zdołali wygrać.
Przy dwóch pierwszych bramkach, niechlubny udział wziął Stuart. Na początek błąd przy wyprowadzaniu krążka (choć być może Zeti mógł to przyjąć), a potem krycie nie tego człowieka co trzeba w osłabieniu. Crosby stał dobrych kilka sekund przy lewym słupku Osgooda, a Stuart podwajał krycie kogoś przed bramką i zostawił Crosbielca za plecami. Trzecia bramka dla Pittsburga to chyba lekki błąd Osgooda, dał się wyciągnąć z bramki zamiast zabezpieczać prawy słupek.
Dla nas ładna bramka Franzena i trochę przypadkowy gol Samuelssona.
Gwiazdy Pingwinów lekko się rozruszały i stwarzały dużo większe zagrożenie przed naszą bramką. Szczególnie Crosby i Hossa próbowali cały czas mieszać. Zabrakło nieustępliwego krycia z poprzednich meczy, stąd większa swoboda rozgrywania akcji przeciwników.
Mi od serii ze Stars brakuje takich graczy jak Lidstrom czy Rafalski w akcjach ofensywnych. W PP nie ma celnych i groźnych strzałów na bramkę rywala. Nie ma kombinacyjnej gry krążkiem. Pilnują tylko, żeby krążek nie wytoczył się za niebieską wstrzeliwując go w róg lodowiska, a niech sobie chłopaki o niego walczą
Oczywiście nie ma co rozpaczać. Myślę, że wnioski na pewno zostaną wyciągnięte i następny mecz będzie wyglądał inaczej, tzn. podobnie do meczu nr 1 i 2
Za Red Wings od sezonu: 1998
Wiek: 38 Dołączył: 06 Paź 2006 Posty: 2162 Skąd: Łódź, Polska
Wysłany: 2008-05-29, 15:05
nie mozna sie nie zgodzic z tym, co napisales. Franzen wiecej niz ladna bramka. Po prostu zrobil ich wszystkich jak chcial. Kilka mial takich wjazdow. Widac, ze sily nie stracil chlopak i power forward jest niesamowity.
PP nie dziala ale naprawde trzeba spojrzec jak Pingwiny bronia. Tak jak Red Wings. Wysoko podchodza, nie daja obroncom miejsca na strzal czy podanie. Tak jak sie powinno grac w PK, zeby byl sukces. A ze maja sily to ich na to stac.
Przy bramce po bledzie Stuarta Osgood tez sie nie popisal jakos szczegolnie, bylo do zlapania. No ale Samuelsson sie odwdzieczyl potem
Z wyniku mozna byc niezadowolonym ale sam mecz byl super. Szybki, bardzo duzo hitow i to seriami juz nie wiem kto tam te open ice hity wczoraj praktykowal ale kilku ich bylo
Nie możesz pisać nowych tematów Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum